
33 posts
29.07.2018 / 4 Lata Na Lian-yu
29.07.2018 / 4 lata na Lian-yu
Witam każdego kto to przeczyta i kogo to zainteresuje. Nadal przebywam w czyśćcu. Dziś poczułem chęć do działania. Bardziej w sumie była to refleksja: "co ja robię?". Chciałem wszystko zmienić. Być kimś lepszym. Prowadzić chociaż blog. Zawiodłem. Zawiodłem samego siebie. Czuję się ciągle wszędzie jak za kare. Nic się nie zmienia. To moja wina. Moje lenistwo wygrało. Stałem się niczym sam Oliver Queen przed feralnym rejsem. Pije,trwonie pieniądze,uwodze,nierozwijam się. Odciąłem się od ludzi... ,udaje,że żyje. Ciągle liczę na cud. Na pieniądze,szczęście u boku pięknej kobiety,dzieci... Na chwile obecną ( po czterech latach ) nie mam nic. Po raz kolejny podejmuje rękawice i spróbuje zawalczyć o siebie. Zupełnie jak Tom Hanks w Cast away. Mam nadzieje,że starczy mi sił aby pokonać fale. Szkoda tylko,że nie mam przyjaciela przy sobie. Nawet Wilson był by pomocny...

More Posts from Kuchnia-film-resurekcja
"Sobota pełna rozmyśleń"
Witam wszystkich 😁 Dziś dzień minął pod hasłem "co by było gdyby..." Teoretycznie powinno się myśleć jak było by dobrze gdybyśmy wybrali inną drogę,wyszli z domu minutę wcześniej,przepuścili osobę w sklepie,zaryzykowali wyznanie swoich uczuć,odczytali w porę sygnały itd. Wnioski moje są takie,że słusznie się stało,że z żadną potencjalną wtedy partnerką nie jestem. Dobrze się stało dla nich. Są teraz i były też wtedy pięknymi,inteligetnymi młodymi dziewczynami/kobietami. Każda z nich była ( i nadal są ) wyjątkowa. Mają życie,na które każdy zasługuje. Każda napewno miała różne historie w swoim życiu,ale dały rade. Jednym z kluczowych elementów ich obecnej sytuacji jest fakt,że nie są ze mną. Choć bardzo bym chciał to obawiam się,że nie dał bym im tego wszystkiego. Miłość jaką mam w sobie potrafi napewno zdziałać cuda,ale nawet one mają ograniczenia. Nie umiałbym dbać tak o rodzine jak ich partnerzy. Wozić na zagraniczne wycieczki,zapewniać stabilność finansową,patrzeć na świat jak dorosły,a nie jak wieczny marzyciel. Wiem,wiem...pomyślicie pewnie,że aż taki zły napewno nie jestem,ale pamiętajmy,że już miałem żonę,której chyba nie umiałem uszczęśliwić 😔 Fakt: wynajmowaliśmy fajne mieszkanie,co dwa lata jeździliśmy nad nasze morze,jedliśmy,piliśmy i ubieraliśmy się dobrze. Robiliśmy sobie lokalne wypady i prezenty nawet bez okazji. Kochaliśmy się i nawzajem to sobie okazywaliśmy. W łóżku też było cudnie ( od szybkich akcji po godzinne maratony ),ale jednak czegoś zabrakło... Idąc tym tropem dojść mogę do wniosku,że nie byłem ( i nie jestem ) taki zły. Może gdybym nie uległ pokusą i zdał studia było by lepiej? Lepsze wykształcenie = lepsza praca = większe zarobki = brak długów = stan życia taki jak u innych ( którym się w życiu udało ). Wtedy nie poznał bym Eweliny. Byłbym z kimś innym. Kimś kto by mnie tak nie skrzywdził. Założył bym rodzinę i to w pełnym tego słowa znaczeniu. Był bym szczęśliwy,ale z moją Ew też byłem uszczęśliwiony. I teraz pytanie : Czy to Ewelina była tą moją jedyną drugą połówką czy raczej na rzecz Eweliny straciłem swoją prawdziwą miłość i teraz jest ona szczęśliwa z kimś innym...? Sam nie wiem. Wiem,że napewno będę miał nadal o czym rozmyślać. A może ktoś z was ma jakąś opinie na ten temat? Pozdrawiam wszystkich :)

Dowód rzeczowy :)
Dziś obchodzi 70 urodziny jeden z moich idoli,prawdziwy bohater Arnold Schwarzenegger. To on jako pierwszy pomógł mi wstać z kolan. I choć nadal się wspinam to ON sprawił,że zrobiłem pierwszy krok ❤ Jestem mu za to wdzięczny,że mnie nie opuścił-nawet kiedy to ja opuściłem wszystkich.
Często samo życie podpowiada co należy robić. Jak ten filmik,który do mnie trafił. Daje do myślenia,a wnioski ( które są oczywiste ) są na chwile obecną dla mnie straszne...😯
Zawstydzony...
Dużo ciszy z mojej strony. Jak na blog to ciągnie dnem i wieje nudą. Patrząc na to jak na terapię oraz formę oczyszczenia to wygląda to raczej jak bym się poddał…a może to brak czasu? Im dalej w las tym więcej wymówek dlatego nie będę dalej w to brnął. Prawda jest taka,że bałem się cokolwiek napisać. Czemu? Sam nie wiem? Czy to napady paniki i nie zdaję sobie z tego sprawy? Nieee…Wiedział bym o tym. Prawda? Mimo wielkich chęci ciężko mi coś zmienić,ale,ale…jednak powoli coś zmieniam. Czytam. Na nowo pozwalam sobie na podróże w wyobraźni. Książka jest jak narazie lekka i naprawdę dobrze napisana,a jest o najlepszym właścicielu,spokojnego hotelu Basilu Fawlty czyli sam John Cleese :) Tak czy inaczej…jest to krok do przodu ( nawet jeżeli jest malutki to i tak jest WIELKI ). Mimo to postaram się aktywniej działać bo coś mało tych zmian :)